Ogrodnicze inspiracje: u nas jest pięknie

Januszno od zawsze było związane z naturą. Nasi przodkowie urządzili tu swoje miejsce, jakby pożyczone z Puszczy Kozienickiej. Karczowali drzewa, zakładali pola i obejścia, doceniali bliskość wody, rzeki. Już wtedy wiedzieli, że ten teren jest tylko na chwilę w ludzkich rękach. Brali tyle, ile zdołali wykarczować.

Ziemia u nas jest lekka, przepuszczalna, niezbyt zasobna w składniki mineralne. Z drugiej strony nie straszne jej wiosenne rozlewiska, a wielką zaletą jest możliwość wyjścia w pole bardzo wczesną wiosną, bo koń przy orce nie ugrzęźnie. Może pracować trzeba więcej, a zbiory są skromniejsze niż na Powiślu, ale to właśnie uczyło nas dbania o rośliny. Nasze pokolenie czerpie z tej lekcji do dziś pracowitość, wiarę, że ziemia odpłaci plonami oraz współpracę z sąsiadami, bo samemu i ciężko, i smutno. Dziś to nas niesie. To nasza, wyssana z mlekiem matki, siła.

Choć wielu z nas nie uprawia już pól, w ramach projektu przekształciliśmy zaniedbany kąt przy dawnej szkole w ogród warzywny. Podzieliliśmy go na cztery mniejsze zagony, które pieczołowicie doglądają zespoły złożone z seniorów, dorosłych i dzieci. Niby to drobna rywalizacja, kto posadzi ciekawsze rośliny, kto szybciej odchwaści swoje rabaty. A jednak, gdy wieczorem idziemy podlewać uprawy, nosimy wodę konewką także na grządki sąsiada, jeśli jego pomidory podwiędły. Takie współdziałanie stało się znakiem rozpoznawczym Januszna.

Podwórka zmieniły się razem z nami. Kiedyś bywały błotniste, zastawione sprzętami, rozgrzebywane przez kury. Dziś widać równe trawniki i starannie zaprojektowane rabaty przy domach, płotach i ścieżkach. Wycieczki do ogrodów pokazowych dodały nam odwagi i pokazały co zrobić, aby było i u nas pięknie. Po takich wizytach łatwiej wyobrazić sobie różany zakątek albo cieniste miejsce na paprocie i hosty. Obok starych bylin rozgościły się hortensje, trawy ozdobne i kocimiętka. Jeszcze niedawno ktoś nazywał ją „psim badylem”, a dziś z dumą tłumaczy sąsiadom, że ten fiolet przy płocie to właśnie kocimiętka.

Z ogrodu na placu przy dawnej szkole jesteśmy szczególnie dumni, bo powstał z naszej inicjatywy.

Najpierw była studnia. Gdy padło hasło, że trzeba wykopać rowy pod instalację nawadniającą, okazało się, że rąk do pracy jest tak dużo, że zabrakło szpadli. Przyszli wszyscy, którzy mogli. W ten sposób powstał system automatycznego nawadniania całego placu. Dziś zielony trawnik przez całe lato przypomina, że razem można więcej.

Projekt przyniósł także nową wiedzę i inspiracje. Do Januszna przyjechały znane ekspertki, m.in. Maja Popielarska, Aldona Fendyk, Ewa Kuchowicz oraz Małgorzata Niska. Panie poprowadziły warsztaty zielarskie, ogrodnicze i florystyczne. Wykorzystaliśmy przekazaną wiedzę i dziś na poboczach nie rosną „chwasty”, tylko rumianek, krwawnik, wrotycz i dziesiątki innych roślin. To materiał na herbaty, wianki i bukiety. Podczas warsztatów uczymy się rozpoznawać zioła, parzyć napary, komponować rabaty i tworzyć oryginalne kompozycje w szkle. Z tej zdobytej wiedzy wyrasta nawyk dbania o siebie, a także o dom, który rozciąga się od progu po skraj lasu.

W taki właśnie sposób Januszno łączy tradycję z nowoczesnością. To, co kiedyś dawało ludziom siłę, współpraca, solidarność i wzajemne wsparcie, dziś owocuje w nowych formach taki jak wspólne ogrody, warsztaty i projekty. Choć zmieniły się narzędzia, jedno pozostaje niezmienne — w korzeniach naprawdę tkwi siła przyszłości.